Rynek w Krościenku
Krościenko nie bez powodu nazywa się stolicą Pienin. W końcu dwa kroki z , z ulicy Trzech Koron znajduje się szlak na… zgadliście! . Naszą przygodę zaczynamy o 8:00 przy rynkowej kawiarni, zaopatrzeni już w kanapki i wodę. Zapowiada się piękna, słoneczna, majowa pogoda. Ruszamy w kierunku ulicy Trzech Koron ,mijamy kaplicę św. Rocha i pniemy się żółtym szlakiem ku górze. “Pionowe” ściany to ponoć, esencja Pienin Właściwych i rzeczywiście, już start jest dosyć stromy. Po 20 minutach marszu widzimy dumny znak z napisem: “”. Kilkadziesiąt metrów dalej szlak się wyrównuje.


Pieniński Potok
Po kolejnych 30 minutach spaceru, dochodzimy do pierwszego przystanku na naszej trasie - Pienińskiego Potoku. Jest to malowniczy strumyczek, z którego można uzupełnić zapasy wody na dalszą drogę. Stety, niestety, od tego momentu trasa znowu staje się stroma. Po paru zakrętach dochodzimy do rozwidlenia - polany Wyrobek. Prosto idzie się na przełęcz Szopkę (a następnie na lub Sromowce Niżne), a w lewo na Górę Zamkową. My uderzamy prosto, planujemy najpierw zdobyć Trzy Korony, aby uniknąć kolejek, a w drugiej kolejności zejść niebieskim szlakiem do Zamku Pieniny, robiąc w ten sposób à la pętlę.


Chwała Bogu!
Dotarliśmy do przełęczy Szopka! Spotyka się tu nasz żółty szlak z niebieskim, którym dalej się udamy w kierunku Trzech Koron. Zanim jednak wyruszymy, patrząc w kierunku południa, podziwiamy z majestatycznymi tatrami w tle, co daje nam przedsmak widoków na szczycie. Skąd wzięła się druga nazwa przełęczy? Od powiedzenia: “Chwała Bogu, już prawie !”.


Boskie Trzy Korony
Po godzinie 9:00 dochodzimy na . Na szczęście nie ma jeszcze kolejek. Kupujemy bilety i udajemy się na metalowy taras. Widoki zapierają dech w piersiach, lecz nie polecamy osobom z lękiem wysokości ;-) . Z metalowej konstrukcji na Okrąglicy widać Dunajec, Tatry, Sromowce Niżne oraz Czerwony Klasztor. Schodzimy z tarasu i na naszych twarzach pojawia się satysfakcja: Nie dość, że pogoda dopisała i widoki piękne, to idealnie zdążyliśmy przed tłumami! Po godzinie 9:30 już, niczym na Zakopiance, robiły się “korki”.

Trzy Korony
Pieniny | 982m | Średni


Forteca św Kingi
Z tarasu wracamy na szlak niebieski i idziemy się w kierunku Góry Zamkowej. Po stromym zejściu dochodzimy do skrzyżowania ze szlakiem zielonym, jednak nie zmieniamy azymutu. Po 40 minutach stajemy przed murami zamku. Robimy tam przerwę na zwiedzanie - wzdłuż ruin znajduje się ścieżka edukacyjna z ławeczkami i tablicami informacyjnymi. Po 30 minutach znowu jesteśmy w trasie i wkrótce z powrotem dochodzimy do polany Wyrobek, gdzie skręcamy w prawo.


Szlak Eksponowany
Przez pewien czas idziemy tą samą trasą, którą wchodziliśmy na , aby przy rozwidleniu Banków Gronik znowu odbić w prawo i kontynuować trasę niebieskim szlakiem. Przez około godzinę spacerujemy spokojną leśną ścieżką. Wkrótce, przed nami wyłania się rozwidlenie ze znakiem: “Szlak Eksponowany”. Oczywiście skręcamy w szlak eksponowany, ponownie odradzamy osobom z lękiem wysokości ;-) . Trasa jest mało wybaczająca - po prostu prowadzi przez pienińskie skały. W kilku miejscach ścieżka ma 1.5m szerokoś, a po prawej i lewej stronie jest przepaść.


Czerteź i Czertezik
Przy końcówce szlaku eksponowanego znajdują się dwa tarasy należące do szczytów Czerteź i Czertezik. Z obu rozpościera się malowniczy widok na przełom Dunajca, masyw Góry Zamkowej, Trzech Koron oraz Pieniny Słowackie.


Sokolica
Po godzinie 11:30 dochodzimy do rozwidlenia z magicznym znakiem: “Sokolicą - 15 minut”, nie czekamy ani chwili i już w 5 minut jesteśmy pod szczytem (ach to PTTK, zawsze zawyża ten czas…). Pokazujemy biletu kupione wcześniej pod Trzema Koronami i wdrapujemy się po skalnych schodach na taras. Na górze witają nas słynne sosny karłowate wraz z ikonicznym osobnikiem na skraju półki skalnej. Ze smakiem wcinamy resztę kanapek, strzelamy kilka (a raczej kilkaset) fotek i przymierzamy się do zejścia do Szczawnicy.


Szczawnica
Zejście, pod względem nachylenia nie odstaje od normy. Schodzimy kamiennymi i drewnianymi schodami i po 30 minutach jesteśmy nad Dunajcem. Chwilę potem podpływa do nas flisak który za opłatą przeprawia nas do szczawnickiego brzegu Dunajca. Nasze podróż tym sposobem dobiegła końca. Chociaż czy aby na pewno? Nie, jeszcze musimy skosztować pierogi w schronisku Orlica!

Schronisko Orlica
Schronisko | Szczawnica