Wstęp
Trasa z Krościenka nad Dunajcem do Dębna jest wymagającym, aczkolwiek wartym każdej kropli potu przedsięwzięciem. Na odcinku o długości około 32 kilometrów pokonamy wyjątkowy fragment czerwonego szlaku pieszego, łączącego Beskid Sądecki z Gorcami, i miniemy wyjątkowe dla Krościenka Grzybki dla Turysty i altany widokowe. Ponadto, przy korzystnej pogodzie, w okolicach Lubania, będziemy mogli podziwiać panoramy Tatr, obszerne lasy na poziomie Ochotnicy Dolnej, oraz wpisany na listę UNESCO kościół w Dębnie. Wielbicieli architektury drewnianej z pewnością zainteresują akapity poświęcone skansenowi Studzionki oraz kościołowi w Dębnie.
Przejście całej trasy zajmuje około 10 godzin. Warto zauważyć, że szlak prowadzi lokalnymi dojazdami do lasów i działek. W związku z tym rozwiązaniem należy uważać, aby nie zboczyć na czyjąś posiadłość! Z drugiej strony, dzięki licznym lokalnym ścieżkom oraz rozwidleniom w każdej chwili można zejść z grani do miejscowości położonych nad jeziorem Czorsztyńskim. Umożliwia to przerwanie wycieczki w każdej chwili lub podzielenie trasy na kilka dni.
Plan awaryjny
Mając w głowie, że wybieramy się na trekking o długości ponad 30 kilometrów, przygotowaliśmy parę awaryjnych zejść (na szczęście nie były przydatne, ale Tobie mogą się przydać w celu zmodyfikowania naszej trasy do Twojej formy oraz wymagań).
- Lubań: ze szczytu prowadzą szlaki nie tylko do Krościenka, ale też do Kluszkowiec (najkrótszy), Grywałdu, oraz Ochotnicy Dolnej (najdłuższy).
- Miejscowość Huba: przełęcz z odbiciem w kierunku tej miejscowości znajduje się ok. 8 km od Lubania. Żółty szlak doprowadzi nas do Huby, z którego potem można zejść do głównej dogi 969, jeziora Czorsztyńskiego lub trasy Vel Czorsztyn.
- Studzionki: znajduje się uroczy, ale niestety częściowo zamknięty skansen. Ze Studzionek można również bezpośrednio zejść do szosy 969. Wieś jest już położona za jeziorem, więc można z niej zejść bezpośrednio do Dunajca.
Wschód w Krościenku
Mądrości ludowe powiadają, że kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje. Mają całkowitą rację, o czym dowiadujemy się krótko po rozpoczęciu wycieczki. Wychodzimy z pokoju o godzinie 5:00 i momentalnie zaczynamy się zachwycać czerwcowym wschodem. Słońce powoli wznosi się na horyzont, nie zdążyło jeszcze rozgrzać ziemi, jedynie miękko rozświetla nam drogę. Mamy nadzieję pokonać jak najdłuższy dystans przed 14:00, gdyż prognoza pogody zapowiada gorące popołudnie. Planujemy zdobycie Lubania od strony Krościenka nad Dunajcem, następnie zamierzamy maszerować granią masywu Lubania aż do przełęczy Knurów, gdzie zejdziemy do naszego punktu końcowego: Dębna. Nie możemy jednak przewidzieć co spotka nas na szlaku, dlatego decydujemy się wyruszyć o 5:00 rano, aby dość do Dębna po południu.
Grzybki i altany
Z Krościenka na Lubań prowadzi Główny Czerwony Szlak Beskidzki, na którym rozstawione są dwa Grzybki dla Turysty („Klocówki” i „Na Marszałku”), oraz altana na szczycie Marszałek. Z wszystkich tych punktów widoki są przepiękne. Grzybki są zwrócone w kierunku Tatr, zaś z altany rozpościera się panorama doliny Dunajca.
Dwa Lubanie
Po trzech godzinach drogi lasem dochodzimy do pierwszego szczytu Lubania. W rzeczywistości do tego masywu zaliczają się dwa szczyty oraz polana między nimi. Niższy z wierzchołków znajduje się na wysokości 1211 m n.p.m., a wyższy 1225 m n.p.m. Odpoczywamy kilkanaście minut przy szopie bazy namiotowej im. Tadeusza Majewskiego, a następnie decydujemy się wejść na wieżę widokową dumnie stojącą na wyższym wierzchołku Lubania. Panorama jest oszałamiająca. Próbujemy zgadywać nazwy widocznych szczytów, a następnie sprawdzamy, kto ma rację, dzięki mapom zamieszczonym na barierkach. Aby tradycji stało się zadość, podbijamy pieczątkę przed wyruszeniem w dalszą drogę!
Runek, Bukowinka, Turkówka…
Odcinek z Lubania do Przełęczy Knurowskiej jest w większości leśną drogą z nielicznymi polanami, które otwierają przed nami widok na Jezioro Czorsztyńskie. Mijamy po drodze szczyty o nadzwyczaj kreatywnych nazwach: Jaworzyny, Runek, Majcherek, Chałupisko, Bukowinka, Turkówka oraz Bukowina. Zawsze, gdy mijam takie miejsca, zastanawiam się nad pochodzeniem ich nazw…
Przełęcz Huba
Po około dwugodzinnym spacerze dochodzimy do Kotelnicy, na której znajduje się rozwidlenie. Jest to jedno z naszych wyjść awaryjnych - Huba. Czujemy się jednak w świetnej formie, więc decydujemy się jedynie na przerwę. Wierzchołek jest całkowicie zalesiony i osłonięty od słońca — idealne miejsca na odpoczynek!
Studzionki
Wkrótce wyruszamy w dalszą drogę i po krótkim marszu dochodzimy do wioski Studzionki. Jest to właściwie grupa kilku domów i chatek położonych na polanie pośrodku lasu. Na pierwszy rzut oka ten widok nie wygląda szczególnie interesująco, jednak dzięki znakowi przy drodze wkrótce dowiadujemy się, że w północnej części miejscowości stoi gratka dla miłośników architektury drewnianej: prywatny skansen założony przez skrzypka Zygmunta Stypę. Miejsce powstało w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Początkowo składało się jedynie z domu Stypy, w którym prowadził on muzeum z regionalnymi góralskimi przedmiotami. W latach dziewięćdziesiątych powstała obok domu kaplica w stylu góralskim (Zygmunt Stypa odszedł w tym czasie i nie doczekał niestety jej ukończenia). W latach 2000 Wojciech Mulet (spadkobierca i siostrzeniec Stypy) poszerzył posiadłość o zakup stojącej nieopodal kuźni. Obecnie kompleks można zwiedzić jedynie przy obecności właścicieli (miejsce ma charakter prywatny). My nie próbujemy jednak skorzystać z tej możliwość, jesteśmy na tyle zmęczeni, że wystarcza nam obejrzenie góralskich chat od zewnątrz przed wymarszem w dalszą drogę.
Knurowska Przełęcz
Na zegarku widnieje szósta godzina treningu „marsz”. Dochodzimy wreszcie do asfaltowej drogi. Nie kryjemy radości! Pozostało nam jedynie zejść do Knurowa, a następnie Dębna, gdzie czeka na nas upragniony kościół. Rozważamy również kontynuowanie spaceru szlakiem w kierunku Turbacza, jednak stwierdzamy, że na dzisiaj wystarczy nam już wrażeń. Schodzimy ze szlaku i kontynuujemy wędrówkę poboczem. Droga przecina las licznymi serpentynami, między drzewami prześwitują pola uprawne oraz łąki położone już w okolicach Nowego Targu.
Kościół UNESCO w Dębnie
Gdy widzimy pierwsze domy, wiemy, że wkrótce ujrzymy zielony znak: Knurów. Wieś mijamy w ciągu kilkudziesięciu minut, przeprawiamy się mostem przez Dunajec i skręcamy w kierunku Dębna. Po godzinnej wędrówce asfaltem wreszcie widzimy kościół! Kiedy wchodzimy do środka, dołączamy do wycieczki słuchającej o historii tego miejsca. Dowiadujemy się między innymi, że pierwszy kościół w Dębnie wzniesiono prawdopodobnie już w XIII wieku bez użycia gwoździ i śrub, jedynie za pomocą kołków i zatrzasków. Więcej uwagi poświęcamy temu unikatowemu obiektowi w odrębnym wpisie na stronie! Po wyjściu z kościoła uroczyście sobie gratulujemy przejścia całej trasy i zmierzamy w kierunku najbliższego przystanku autobusowego, aby powrócić do domu.